Spotykamy się z Rafałem na polnej , szybkie przepakowanie i już jedziemy do Obidowej.
Po przybyciu na miejsce wita nas deszczyk. Jak by na to nie patrzeć pogoda jest , szybko, w lekkim mroku podchodzimy do schroniska.
Dzieci się bawią my piwkujemy.
Około 21:00 w schronisku brakuje Piwa , wraz z maluchami jedziemy terenówką właściciela schronu po piwo do wsi. Wracając zabieramy stopowiczów brnących nocą przez błota Beskidów do schroniska.
Po powrocie z wyprawy po Piwo trafiamy w środek imprezy, małe jam sesion.
W trakcie przemiła Pani opowiada Matyldzie bajki wymyślane na poczekaniu a pozostali muzycy akompaniują wymyślając na żywca ścieżkę dźwiękową.
Potem już regularny koncercik i około 23 idziemy z dziećmi spać.
Na marginesie , w schronisku spotkałem Jurka z którym mieszkałem na I roku studiów i od tego czasu się nie widziałem choć jak wieść niesie pracujemy w jednym biurowcu.
Przy okazji pozdrawiam.