po południu dodam opis i zdjęcia bo teraz jest już 2;00 rano i idę spać .
No to hop, kilka dni minęło i wreszcie mogę się zająć uzupełnianiem tylko od czego zacząć , noże po kolei .
Nocleg , oczywiście najtańszy jaki udało się znaleźć po 10,5 euro / osobę. Strzał w dziesiątkę, blisko centrum , i do tego świetne miejsce z niepowtarzalnym klimatem. Hostel mieści się w budynku łaźni tureckiej z 1454 roku , oczywiście czynnej do dziś. Po uzgodnieniu jest możliwość darmowego parkingu przy hostelu , cena na mieście 10TL/h lub 30TL/dobę ( czyli 20/60 zł)
tu podaję namiar na hostel: AGA HAMAM , adres: Turnacibasi Sk. No:48/B Istanbul , tel:(0212)2495027 lub GSM: (0534)239 05 84 tudzież strona www: teraz nie mogę znaleźć ale uzupełnię.
Po tym jak zgubiliśmy Juriego i zostali sami plan był prosty , szukamy mapy miasta. Nie do kupienia nigdzie , ani w kioskach ani na żadnej z 15 odwiedzonych stacji benzynowych , jedziemy więc na czuje najpierw na dzielnicę Taksim w której mamy hostel potem w dzielnicy wielkości Krakowa staramy się jechać na centrum bo gdzieś w centrum jest hostel , potem akcja parkowanie, w kiosku obok parkingu maja mapę i o szczęście zaparkowaliśmy dwie ulice od hostelu. Niestety by przestawić auto pod hostel trzeba objechać jednokierunkowymi uliczkami pół dzielnicy - pomaga mi pilot w osobie pracownika hostelu który jak się okazało świetnie mówi po turecku, na szczęście równie dobrze gestykulował pokazując w którą stronę skręcać i tłumacząc, gdy nieśmiało zwolniłem że to ten miły gentelmen który jedzie pod prąd drogą o szerokości 2m ma problem a nie ja, i faktycznie to ten miły Pan zatrzymał się poprzestawiał stoliki w kawiarni na chodniku by na niego wjechać (oczywiście po obu stronach drogi bym ja mógł tak samo) co umożliwiło minięcie się. Wszystko w akompaniamencie mojego klaksonu którym co jakiś czas sygnalizował niezadowolenie z sytuacji mój pilot.
Po zakwaterowaniu się ruszamy na zwiedzanie, na początku szwędanie po dzielnicy by się odnaleźć w dzielnicy , kupić kartę na komunikację miejską , takie tam techniczne. Finalnie późnym popołudniem docieramy do najstarszej dzielnicy Sultanahmet i rozpoczynamy zwiedzanie od błękitnego meczetu.
Wrażenie niesamowite, jest po prostu ogromny, i w całkiem innej stylistyce niż wszystkie obiekty sakralne które do teraz zwiedzaliśmy.
Wychodząc widzimy piękne otwarcie widokowe na Hagia Sophia , jednak to cel na jutro , dziś i my i dzieci mamy dość.
Ruszamy więc w drogę do przystanku tramwajowego by dotrzeć do hostelu. Idąc jednak przez miasto jeszcze na samo zamknięcie trafiamy na bazar przypraw, który odurza niewyobrażalnie wielkim bukietem kolorów i zapachów. Do tego gwar otaczających go zatłoczonych uliczek, duszne popołudniowe powietrze , koty i my . Bajka nad którą powiewają tysiące Tureckich flag.
Dzień kończymy szybką kolację i jak dzieci idziemy spać .
Kilka wątków luźnych :
1- Piotrek zawsze odśpiewuje do Muslima gdy tylko zabrzmi jego śpiew. Wydaje nam się że jest naprawdę niezły :) w załączeniu plik audio z Muslimem i drugi z Piotrkiem w roli Muslima
2- nie jest tanio a wręcz drogo więc widzimy że nasze dalsze plany na zwiedzanie Turcji będą musiały zostać zrewidowane. Ceny w Istambule są takie jak w Polsce, tylko przelicznik jest 1 TL = 2 zł czyli wszystko wychodzi 2 rzazy drożej co szybko kurczy nasz budżet, dodatkowo opłaty za wstępy też nie rozpieszczają ksztatujęc się na poziomie 50 zł / osobę
3- wszyscy są bardzo mili i pomocni , bo wszyscy mają do ciebie interes :) - sprzedać , sprzedać !! , sprzedać !!!