Jak tylko docieramy do Asilah i zaczynamy w centrum pytać o hostel w którym planowaliśmy nocować, pojawia się miły młody człowiek który proponuje że ma lepszy i tańszy nocleg. I tu nie zadałem pytania które później towarzyszy mi przez cały wyjazd: "czy twoja pomoc jest bezpłatna? "
Pan faktycznie pokazał mi fajny nocleg, potem gdzie zjeść (nie skorzystaliśmy ) oraz pilotował na parking. Jednak na koniec podał cenę swojej usługi która była niewiele niższa od ceny noclegu . Nocleg za 300 MAD Pan chce 200 MAD za pomoc . Po ostrych negocjacjach i targowaniu w napiętej atmosferze, staje na 60 MAD i "be my friend "
Od teraz wiem że na początku trzeba pytać za ile , i być czujnym bo Pan na początku twierdził że to jego apartament i nie zanosiło się na to że będzie to usługa zaprowadzenia do apartamentu innego właściciela. Ale co tam. .. mamy lokum ,całkiem nie najgorsze, szybko rozpakowujemy się i idziemy coś zjeść .
Przerażenie moich rodziców rośnie proporcjonalnie do tego ile czasu jesteśmy w Asilah, w momencie gdy ustalamy warunki i cenę parkingu jest apogeum, najchętniej uciekliby , jednak gdy docieramy na kwaterę a potem jemy kolację zaczynają się oswajać z faktem że wakacje będą wyglądały trochę inaczej niż takie w Chorwacji.
Rano urządzamy wycieczkę na plażę, Matylda w żywiole walczy z falami , Piotrek nie może się przełamać. Gdy decyduje sie podejść do wody fala przewraca go , "mamo morze chciało mnie zabrać !! " , od tego momentu do końca wakacji nie podejdzie do wody na mniejszy dystans niż 2m .
Po plażowaniu szybka kawka w kawiarni (po 10 MAD) , spacer po medynie i do auta pora jechać dalej .. I tu parking problem, okazało się że Pan który wczoraj w nocy pobrał od nas opłatę nie był oficjalnym parkingowym tylko się pod niego podszywał , jednak po 10 minutach wyjaśniania sytuacji odjeżdżamy w pokoju , wczorajsza opłata została uznana .