Kawy , potrzebuję kawy .. gdybym ran wiedział jak intensywnie będzie dzisiaj to bym jeszcze termos kawy e sobą zabrał.
Spokojny poranek po nocnej nasiadówce, wyglądam za okno wszystko powoli , panowie restaurują meble gołębie latają ...
Śniadanie , szybkie pakowanie i w drogę dzisiaj mamy poważne plany sporo pozwiedzać .
Zaczynamy standardowo spacerem na tramwaj potem tramwaj – Piotrek siedzi w nosidle ale trzymać ię trzeba, jak nie ma uchwytu pod ręką to krzyczy i walczy o swoje prawa !! a co !
Na pierwszy ogień idzie cysterna , olbrzymi zbiornik wody pitnej dla miasta zlokalizowany pod ziemią , wyglądający jak katedra, widok zwala z nów , setki kolumn, pomiędzy nimi woda i pływające ryby nad głową sklepienie z cegły a na nim miasto .. bajka
Z cysterny udajmy się do pałacu topkapi , Przepych i bogactwo nie do opisania , a wielkość ? Po intensywnym 4 godzinnym zwiedzaniu zobaczyliśmy mniej niż połowę.
Natomiast Piotrek coraz lepiej spisuje się w roli muslima , od dziś jeszcze tańczy podczas śpiewu :)
Zwiedzanie przerywają dzieci którym jest już generalnie ŹLE !! Ewakuacja z pałacu , w stronę hostelu. Po drodze zwiedzamy najstarszy Kryty Bazar , a właściwie prawie zwiedzamy bo po wejściu okazuje się być niczym nasze europejskie centrum handlowe, szkło światło bez klimatu – uciekamy . Przebijamy się do uliczek w okolicy targu przypraw by coś zjeść i by maluch odetchnęły. Młody śpi zanim doszliśmy do knajpki .
Jemy pożywny posiłek i ruszamy do domu po drodze mijamy jeszcze duży meczet ale nie wiem jaki , po prosu ładny .
Most do naszej dzielnicy pokonujemy pieszo obserwując przepiękny zachód słońca , pijemy świeżo wyciśnięty sok i myślimy tylko o tym by paść spać .