Na wniosek Matyldy.. która chciał już wreszcie pojechać w te WIELKIE góry , i przy aprobacie pozostałych członków rodziny w tym Piotrusia który również wreszcie chciał po raz pierwszy pojechać w te wielkie góry - tak zakładamy , a dopytamy dokładnie jak zacznie mówić :), udaliśmy się w Tatry.
Pobudka 4:30 , pod stacją kolejki na Kasprowy byliśmy o 7:00 i kolejka była a jak na godzin stania . Maluchy zniosły to dzielnie.
Potem cały dzień chodzenia : z Kasprowego na Gasiennicową do dolnej stacji kolejki , potem nad zielony staw , na karb , z powrotem na
Gąsiennicową i do zakopanego przez dol. Jaworzynki.
Tu proszę gratulować Matyldzie, wszystko na własnych nogach z wyjątkiem wędrówki z nad zielonego stawku do wyjścia nad chale w drodze powrotnej (pora drzemki - drzemka zrealizowana a tata niósł)
Nawał gratulacji, prowadzący do ogólnego zawstydzenia, składany podczas ogólnego spontanicznego aplauzu ze strony pozostałych turystów, otrzymała Matylda po samodzielnym "wbiegnięciu " na Karb. Finalnie dostała również odznakę "turysta tatrzański" , jednak wstydzi się tego faktu i nie daje jej fotografować z pokazuje tylko z daleka żeby jej nikt nie zabrał :)
Na koniec pragnę tylko pozdrowić i pogratulować kondycji, góralce z restauracji przy rondzie w Kuźnicach która powiedziała że na równię krupową dojdziemy spacerkiem z dziećmi w 5 minut (realnie oparło się o 45 min. ) Pozdrawiamy HEJ !!
Reszta na zdjęciach