Zgodnie z planem uknutym przez kolegę wyruszyliśmy na plener fotograficzny i tym sposobem wylądowaliśmy w Czechach.
Wyprawą nazwać to ciężko ale wypad fajny.
Podsumowując w dwóch zdaniach , no może kilku więcej .
Bardzo udany i w miarę intensywny wyjazd . Dało by się zobaczyć więcej , i mniej chaotycznie ale :
po pierwsze chaos to mój żywioł i porządek – po prostu inni go nie rozumieją
trzeba by mieć trochę czasu na przygotowanie – a tego nie było
Pomimo wszystko zobaczyliśmy nowy kawałek świata, wypoczęli i przywieźli parę miłych dla oka zdjęć do których obejrzenia zapraszam. Przy okazji polecam pensjonat w którym bazowaliśmy , tanio, świetne jedzenie , zimne piwko i cudowna atmosfera dzięki właścicielom którzy są jak starzy kumple mimo iż widzi się ich pierwszy raz.
Refleksje ?
Tak, jak najbardziej. Największym zaskoczeniem wyjazdu były puste miasteczka. Coś nie do wyobrażenia u nas a realne 40 km od granicy. Sobota kwietniowa, piękna pogoda , ciepło i nikogo na rynku czy n uliczkach , puste kawiarnie ... niesamowite wrażenie, jak by ktoś wyłączył miasto .
A teraz dość ględzenia zapraszam na wycieczkę :
Pierwsze kroki kierujemy w stronę skansenu. Mimo nieznacznej odległości zabudowa jest całkiem odmienna od znnej z naszych skansenów.